top of page

Koń XXI wieku

Jestem koniem XXI wieku.

Kiedyś żyłem na wolności. Istniałem na ziemi już dużo, dużo wcześniej, zanim pojawili się pierwsi ludzie. Radziłem sobie świetnie, doskonale dostosowywałem się do zmiennych warunków środowiska i nie potrzebowałem człowieka. To on zaczął mnie potrzebować.

Dla moich przodków stado było podstawą bezpieczeństwa. Porozumiewali się ze sobą i tworzyli silne więzi, a relacje były bardzo ważną częścią życia. Sierść chroniła ich przed zimnem, czujne oczy i uszy obserwowały otoczenie, kopyta pozwalały poruszać się po najtrudniejszym terenie, a źrebięta krótki czas po urodzeniu podążały za stadem. Moje ciało, jak ciało moich przodków, przystosowane jest do życia na otwartej przestrzeni, w stadzie, do błyskawicznej ucieczki przed drapieżnikami, do pokonywania wielu kilometrów dziennie, przez wiele godzin, w poszukiwaniu urozmaiconego pożywienia.


Dziś ludzie myślą, że to oni mnie stworzyli i że zapomniałem, kim jestem. Zamykają mnie od urodzenia w klatce mniejszej od ich własnego pokoju, w której mogę się co najwyżej obrócić, oddzielonego ścianami od innych koni. Chcą, żebym był "grzeczny" i nie miał własnych pomysłów. Myślą, że trzeba mnie chować przed deszczem i śniegiem, i trzymają mnie w dusznych, zakurzonych pomieszczeniach. Gdy zjem porcję siana, którą mi zostawili, nie wiem co robić przez całą noc. Gdy słyszę niepokojące dźwięki nie mogę ani uciec, ani sprawdzić, co to jest. Często boję się położyć, a gdy śpię, nie gromadzą się wokół mnie bliscy z mojego własnego stada. Ciągle pojawiają się nowe, obce konie, a znikają te, które już poznałem i mam tak mało czasu i przestrzeni, by się z kimś zaprzyjaźnić. Moje ciało i dusza cierpi, ale ludzie najwyżej widzą "narowy i nałogi stajenne".






Jestem koniem gorącokrwistym.


Jestem stworzony do ruchu. To dzięki mnie ludzie mogli przemierzać szybko duże przestrzenie.

Ale każą mi ruszać się tylko dokładnie tak, jak oni chcą i tylko wtedy, kiedy chcą, nie pozwalają mi się swobodnie wybiegać i bawić z innymi końmi. Obciążają mój grzbiet, gdy jestem na to za młody, zmuszają mnie do pracy ponad siły, i staję się stary i niepotrzebny zanim jeszcze osiągnę pełnię życia. Przypinają moją głowę tak, że nie mogę swobodnie ruszać szyją, zaciskają mój pysk paskami, żebym nie mógł go otwierać i oczekują, że będę spokojny, że będę im wdzięczny, i że będą mogli się mną chwalić.






Jestem koniem zimnokrwistym.


Selekcja hodowlana uczyniła ze mnie dużego i silnego konia, który wie, jak używać swojej masy, by osiągnąć cel. Moje ciało jest stworzone do regularnej pracy, do powolnego ciągnięcia ciężarów. Gdy wiążą mnie i przypinają łańcuchem do żłobu w ciemnej oborze, gdy moje nozdrza wdychają duszny odór amoniaku, a moje kopyta gniją od stania na odchodach, wciąż mam w sobie geny zwierzęcia, dla którego największym szczęściem jest świeże powietrze, wiatr w grzywie i dotyk drugiego konia. Czasem rżeniem próbuję przywołać marzenia, wykrzyczeć moją rozpaczliwą tęsknotę i czekam, czy odpowie mi głos moich braci.





Jestem koniem rasy pierwotnej, koniem niskiego wzrostu.


Dawałem sobie najlepiej radę w wymagających, górskich terenach, na obszarach dzikich, o ostrym klimacie, ubogich w trawę. Moja niezwykła odporność i niewielkie wymagania były niezastąpione tam, gdzie warunki były za trudne dla dużych koni.

Dziś nazywają mnie kucykiem dla dzieci, tuczą mnie smakołykami i chcą, bym był maskotką. Gdy jestem znudzony bezczynnością - mówią, że jestem złośliwy. Kiedy frustruje mnie chodzenie godzinami w kółeczko, stanie na małym placyku, mieszkanie z królikami zamiast z końmi - mówią, że jestem wredny. Jeśli mam obolały grzbiet od przeciążenia i choruję, bo warunki, w jakich żyję, są dla mnie nieodpowiednie - słyszę, że jestem nerwowy, leniwy, uparty czy głupi.





Jestem koniem XXI wieku.

Jeśli marzysz o mnie, kochasz moje piękno, zachwyca Cię mój ruch, urzeka Cię moje spojrzenie, lubisz dotyk moich miękkich chrap, moją bujną grzywę i ogon... ale nie możesz zapewnić mi prawdziwego życia, do jakiego jestem stworzony - wyrzeknij się mnie.

Jeśli ekscytujesz się moją siłą, prędkością, skocznością, zwinnością, gracją, ale nie potrafisz zrozumieć, do czego wołają mnie moje geny - wyrzeknij się mnie.

Jeśli myślisz, że dostosuję się do wszystkich ludzkich wymysłów i nie bierzesz pod uwagę moich indywidualnych możliwości psychicznych i fizycznych, mojego zdrowia i tego, jak ukształtowały mnie miliony lat ewolucji - wyrzeknij się mnie.

Jeśli chcesz mnie ciągle ograniczać, pragniesz bym zaspokajał twoje wyobrażenia, zachcianki, ambicje i zapominasz, że jestem koniem, nie umiesz dać mi warunków, w których będę szczęśliwy, zdrowy i spełniony - wyrzeknij się mnie.



Tak, jestem koniem XXI wieku. Ale w moim sercu drzemie ten, który wędruje po wielkich przestrzeniach, chroni swoją rodzinę, szuka bliskości innych koni, który walczy o swoje potrzeby i o przetrwanie, który czujnie wypatruje niebezpieczeństwa, zrywa się do ucieczki i nie znosi zniewolenia. I choćbyś próbował tłumić i zagłuszać jego głos, ten zew zna każdy koń.

To odwieczna, nieśmiertelna pieśń.




___________________

Artykuł zainspirowany tekstem Elsy Weiss @cynopolis, dotyczącym psów



Zobacz!
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Odwiedź nas też na
  • Facebook Basic Square
bottom of page