Historia Chutoru
O co nam chodzi...
Jest wiele najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Oczywiście, każdy ma ich inny "zestaw". I my mamy swój (stale się powiększający), ale także mamy to szczęście, że zamieszkaliśmy w jednym z takich miejsc. My - czyli Maria i Krystian. Kiedy się poznaliśmy (dzięki koniom, a to osobna historia...), okazało się, że mamy podobne marzenia, choć jesteśmy na różnych etapach ich realizacji i inne są nasze możliwości. Połączyliśmy więc siły; co prawda powiększenie rodziny niekoniecznie przyspieszyło pracę, ale nie zredukowało planów. A tych nam nie brakuje. Niektóre już wcieliliśmy w życie, inne są "w obróbce", jeszcze inne pewnie ulegną modyfikacji, a z pewnością pojawią się nowe. Podobnie jak wielu ludzi chcielibyśmy połączyć pracę z życiem - to znaczy, aby praca była częścią tego, czym żyjemy, ponieważ uważamy, że dobrze robimy to, co robimy z miłością. Taka praca służy tym, którzy ją wykonują, służy także innym ludziom i światu. Dlatego wkładamy wiele wysiłku i serca, powoli kształtując to nasze miejsce na Ziemi tak, by ludzie i zwierzęta mogli bezpiecznie i z przyjemnością w nim przebywać, czerpiąc radość z jego naturalnego uroku. Niewątpliwie konie swoją obecnością wpływają na charakter tego miejsca. Mają tu dużo swobody, wolności, czyli tego, czego potrzebują, a co my również cenimy. Nie chcemy zniszczyć tego, w czym/z czym przyszło nam żyć, chcemy z tym współpracować i dbać o wspólne dobro. Inspirujemy się tradycyjnymi, dawnymi sposobami wykonywania różnych rzeczy, np. budownictwem, ale także korzystamy z nowoczesnych pomysłów, szczególnie, jeśli prowadzą w stronę ekologii. Chcemy, by nasza mała kraina była także dla innych źródłem inspiracji. Każdy, kto lubi być blisko natury, może się tu odnaleźć. Wypoczynek, relaks, pełen luz czy aktywność, poznawanie nowych rzeczy, ruch na świeżym powietrzu? Wytchnienie, cisza, spokój czy zabawa w gronie rodziny, przyjaciół? Mamy na to przestrzeń.
Początki
Tak więc zamieszkaliśmy "na budowie". Porywając się na wykańczanie domostwa i rozbudowywanie gospodarstwa musieliśmy też znaleźć czas dla dzieci i dla zwierząt. (Ten etap jeszcze się nie skończył - on tak naprawdę dopiero się zaczął!) Z pomocą najbliższych realizujemy wizję utworzenia czegoś wartościowego - czyli robienia czegoś, co warto robić :-). Prócz psów i małych zwierząt domowych mamy konie - stado stopniowo się powiększało, więc prace w obejściu związane były przede wszystkim ze stworzeniem naszym kopytnym odpowiednich warunków, a jednocześnie z planowaniem i tworzeniem infrastruktury dla naszych gości. Na tym etapie powstała też nazwa - chutor jest w niej nie bez kozery, gdyż co prawda stacjonujemy w województwie pomorskim, ale nie jesteśmy rdzennymi Kaszubami, mamy korzenie kresowe. Dzikie Pola... No, pola są u sąsiadów, u nas raczej łąki. Poza tym nazwa, sprawa ważna, musi oddawać istotę rzeczy - w tym wypadku otaczające dom łąki, po których biegają konie, ich dzikość i nasza dzikość (rozumiana pozytywnie, rzecz jasna), złożyły się na imię miejsca. Agroturystyka, konie, Kaszuby - to niewątpliwie ciekawe, ale przecież jest tyle podobnych miejsc... My jednak wierzyliśmy, że uda nam się stworzyć coś wyjątkowego. Chutor powstał dzięki miłości. Dzięki temu, że bliskie naszym sercom są konie, łąki, drzewa, wiatr, ogień... dzięki temu, że zakochaliśmy się w sobie, że chcieliśmy razem pracować, tworzyć coś wspólnego, realizować marzenia.
Logo
Powstało na tym samym etapie, co nazwa, ale długo przeleżało w szufladzie w postaci wstępnego szkicu. Forma, jak na logo dość skomplikowana, celowo odbiega od stylu "nowoczesnych", schematycznych (choć też praktycznych) kształtów. Nasz znak stanowi ekspresję graficzną charakteru miejsca. Forma "odręcznego rysunku" oddaje nasze podejście do pracy: naturalność, prostotę, brak niepotrzebnych stylizacji, podążanie za swoim głosem wewnętrznym. Polny kwiat symbolizuje "Dzikie Łąki". Wybrałam kształt zaczerpnięty z haftu kaszubskiego, by nawiązać do regionu. Natomiast modelką do rysunku głowy konia była dla mnie Dumka - pierwszy koń Krystiana, pierwszy koń w tej stajni.
Co tu robimy
Żyjemy... Tak, to nie jest sztuczny projekt zlokalizowany w pustej przestrzeni - toczy się tu zwykłe, rodzinne życie. Poza gospodarstwem mamy też inne zajęcia, prace, obowiązki, ale skupiamy się na rozwijaniu tego miejsca. Ono wyrasta z naszej codzienności. Zajmujemy się końmi tzw. metodami naturalnymi, przygotowujemy je między innymi do pracy z dziećmi, do rajdów, do bryczki/sań, prowadzimy zajęcia także dla osób nie potrafiących jeździć konno. Interesujemy się permakulturą, uczymy się i wdrażamy rozwiązania, które nam się podobają. Postawienie jurty jest jedną z tych rzeczy. Staramy się, gdzie to możliwe, używać materiałów jak najbardziej naturalnych lub z recyklingu. Tynkowanie domu gliną, którą wykopujemy z naszej działki, choć czasochłonne, nadaje wnętrzom unikalny charakter i przynosi korzyści zdrowotne. Założyliśmy na domu panele fotowoltaiczne. Stosujemy, także w jurcie, ekologiczne środki czystości. Sami na co dzień dążymy do tego, by żyć dobrze i zdrowo, pragniemy robić nasze rzeczy jak najlepiej - w ramach własnych, aktualnych możliwości; a kierujemy się tym, co jest dla nas wartością. Z takich bardziej osobistych historii - nasze córeczki przyszły na świat podczas porodu domowego. Staramy się, żeby dom był dla dzieci dobrym miejscem do samorozwoju. Lubimy plecaki, nosidła i chusty... i pieluszkowaliśmy nasze dzieci bez śmieci jednorazowych :) Lubimy wędrować, odwiedzać inne miejsca, podziwiać świat i poznawać ludzi. Nasze miejsce urządzamy dopasowując się do istniejących warunków, do środowiska naturalnego i terenu. Przygotowujemy bazę dla wypoczynku indywidualnego, ale umożliwiającą też organizowanie różnego rodzaju warsztatów i spotkań, aby móc dzielić się tym, co mamy i stworzyć przestrzeń do współpracy i wymiany. Przed nami wiele planów, o wszystkim będziemy informować na naszej stronie. Mamy pełne ręce roboty, więc na razie kończymy to opowiadanie i zapraszamy do odwiedzenia naszego chutoru i jego okolic - też wirtualnie, ale przed wszystkim "w realu".
Maria i Krystian