top of page

Doświadczenie wolności

Każde uzależnienie to lęk przed życiem i przed sobą samym. Wolności można doświadczać jedynie w sobie, zanurzając się w obfitości istnienia.


Są sytuacje, okoliczności, które ułatwiają nam odczuwanie wolności i korzystanie z niej, a są i takie, które nas ograniczają. Są ludzie, którzy naszą wolność afirmują i tacy, którzy chcieliby nam ją odebrać. Ale nawet w sprzyjających okolicznościach, wśród wspierających osób, możemy wcale nie czuć się wolnymi, nieświadomie rezygnować lub nie umieć korzystać z naszej wolności.


Lubię przyglądać się znaczeniu słów i ich etymologii. Poszerza to perspektywę i dodaje nowe konteksty. I tak 'wolność' pochodzi od 'wola' i tworzy rodzinę z wyrazami zawierającymi ten człon, np. dozwolić, pozwolenie, zezwolenie, wolno, dowolność, uwolnić, wyzwolenie, zniewalać, niewola, niewolnik, samowola, swawola, zwolennik. Co ciekawe, archaiczne już słowo 'zwolić', oznaczało 'wybrać'.


Podobne obszary tematyczne przywołuje także samo znaczenie słowa 'wola', gdyż możemy je tłumaczyć jako: samodzielną, niezależną decyzję, nieprzymuszony wybór, swobodę, możliwość postępowania według własnych chęci, zdolność do świadomego i zamierzonego wykonywania pewnych czynności, a powstrzymywania się od innych, chęć, życzenie, żądanie, pragnienie, zamiar, przedsięwzięcie, dążenie czy też wręcz wolność (za słownikami SStp, SWil, SW, SJPDor, USJP).


Jeśli z jakiejś części naszej WOLNOŚCI rezygnujemy w pełni świadomie, z własnej WOLI to jest to nasza dobroWOLNA decyzja. Nie jest zniewolony ten, kto ofiarowuje dar, tylko ten, kogo przymusza się do oddania czegoś.


Kiedy jestem w NIEwoli? Czy wtedy tylko, kiedy bym była fizycznie za kratami w więzieniu? Czy jakbym była niewolnikiem? Gdyby w naszym kraju była wojna, okupacja? Czy jak płacę podatki? Czy obowiązek edukacji, posiadania PESELu to już odebranie wolności? A może każde ograniczenie moich działań, albo brak wymarzonych możliwości, odczuwam jako niedostatek wolności? Czy jestem wolna wtedy, kiedy obsesyjnie o czymś myślę, kiedy odczuwam przymus działania wbrew sobie, nie decyduję samodzielnie o kształcie mojego życia, kiedy robię coś, czego nie chcę lub odwrotnie, boję się zrobić to, co uważam za właściwe?


Myślę sobie czym jest dla mnie wolność i jak ją rozumiem. Myślę o wolności jako o godności. Myślę o niej także jako pewnym doświadczeniu, kluczowym w procesie rozwoju. Wolność wiąże się z dojrzałością i samostanowieniem. To stan wewnętrznej niezależności - przeciwieństwo zależności, uzależnienia, zniewolenia. Pewność, że nikt z zewnątrz nie może decydować o moich myślach i uczuciach. Są one tylko moje, nic nie może mi odebrać prawa do nich i tylko ja odpowiadam za to, co z nimi zrobię - co z nich zrobię, w jakie działanie je obrócę. Nie ma znaczenia, gdzie na świecie bym się znalazła, w jakiej sytuacji - mogę pozostać wewnętrznie wolna. A taka wolność sprawia, że podejmujemy działania kierujące nas do wyjścia z niewoli, do otwartych drzwi.


Ale moje emocje też mogą mnie "zniewolić". Mogą przejąć kontrolę - czy też raczej ja im mogę oddać kontrolę nad swoim zachowaniem. Podobnie myśli. Wdrukowane gdzieś opinie, przekonania, mogą kierować mną bez mojej o tym świadomości. Mogę też dać się zmanipulować - czyli oszukać się, oddając nieświadomie komuś władzę nad moimi poglądami i emocjami.


Jak bumerang powraca odwieczne pytanie o "granice naszej wolności", o prawo do swobodnego wyrażania uczuć i myśli. Możemy przyjmować wpojone nam zasady lub próbować wyznaczać sobie własne reguły - wszystko obarczone jest ryzykiem błędu, a cokolwiek w danej sytuacji wybieramy, i tak będzie to nasza decyzja i odpowiedzialność. Ale możemy też spojrzeć inaczej. Zobaczyć wolność jako przestrzeń bezgraniczną. Nie szukać dla niej ram, ale wewnątrz niej drogowskazów. Uczyć się nawigować. Sprawdzać mapy, wskazówki, badać swoją intuicję. Przyjąć, że pewnie zdarzy się pomylić drogę, zagubić, ale że ta otwarta przestrzeń jest warta, by ją przemierzać. Zaufać, że jesteśmy stworzeni do życia w niej.


Zależność jest ograniczeniem wolności. Całkowite uzależnienie jest niewolą - brakiem wolności. Niewola to niemożność kierowania się własną wolą. Problem z decyzyjnością, z utrzymaniem postanowień, ze spojrzeniem sobie samemu głęboko w oczy.


Gdy czytam o uzależnieniach, zwykle w tekstach przewijają się trzy stałe wątki:

- zaprzeczanie (trudność z uświadomieniem sobie problemu i trudność z przyznaniem się do problemu przed innymi),

- ucieczka (chwilowa ulga, zapomnienie czy pociecha, jaką daje nałóg),

- brak zasobów (wewnętrznych lub zewnętrznych, które pozwalają sprostać różnym sytuacjom w konstruktywny sposób).


Coraz więcej mówi się o tym, że nałogi to nie tylko alkohol i papierosy. Nałogiem może być wszystko, co w destruktywny sposób przejmuje nad nami kontrolę. Coś, czego szukamy, by załatać jakąś dziurę w sobie. By zasypać wyrwę w swoim życiu. Coś, co ma być plastrem na ranę, lekiem na lęk, wycieczką do raju. Co pomaga nie myśleć o czymś, o czym chcemy zapomnieć, nie czuć czegoś, czego nie chcemy czuć... No właśnie, pomaga? Pomaga - czy szkodzi?


Skoro plaster na ranę, znaczy, że najpierw była rana. Najpierw był lęk zbyt trudny do przezwyciężenia, było wygnanie z raju i niemożność powrotu. Czasem wystarczy "nuda" - brak celu w życiu, brak wartościowych doświadczeń, dobrych wzorców, brak pomysłu na siebie. Był w każdym razie jakiś niedobór, utrata, ból, niedosyt - coś, co wymagało znalezienia sposobu, by sobie z tym poradzić. I ten sposób został znaleziony, lepszy lub gorszy. Może był dobry na chwilę, może inny wydawał się niedostępny, może ten był najłatwiejszy, może przez jakiś czas działał. Przydał się, pomógł, pozwolił żyć dalej.


Gdy pisałam ten artykuł, akurat trafiłam na taki cytat na jednym z obserwowanych przeze mnie profili na Instagramie: "Prawdziwa troska o siebie to nie długa kąpiel i czekoladowe ciastko. To dokonanie wyboru, aby zbudować życie, od którego nie musisz wciąż uciekać." (@wolnedziecinstwo, Teresa Sadowska Zaufajcie dzieciom) Bardzo do mnie trafił, poruszył.


Tak, gorąca kąpiel i czekolada to może być troska o siebie. I może pomóc. Może też jest właśnie tym, czego potrzebujesz! Może wcale nie musisz niczego innego wybierać, bo właśnie budujesz takie życie, jakie chcesz, i nie uciekasz od siebie. Nie daj sobie wmówić, że na pewno musisz coś zmieniać. Może po prostu odpoczynek, rozluźnienie mięśni, coś słodkiego i czas bez wymagań to dokładnie to, czego brakuje po dniach "na budowie", dniach pełnych zajęć. Wartościowych i twórczych, takich, jakie wybrałeś.


Ale może nie jest tak idealnie i jesteś nie tam, gdzie chciałbyś być... tylko na ten moment nie masz siły i odwagi, by podjąć inną decyzję. Albo nie wiesz jeszcze, jaką decyzję chcesz podjąć. I ta długa kąpiel i niewielka przyjemność daje Ci pociechę, ulgę, czas na oderwanie myśli i odbudowanie sił, lub przeciwnie - czas na ich poukładanie, zastanowienie się, zaplanowanie czegoś.


Problem zaczyna się, jeśli zaczynasz uciekać do wanny przed sobą i swoim życiem, bez końca chowając się w łazience i obżerając się słodyczami. Jeśli nie wychodzisz stamtąd do świata, jeśli ta łazienka staje się całym Twoim światem. Jeśli szukanie zapomnienia w drobnych przyjemnościach blokuje Cię przed postawieniem kroku w stronę, w którą chciałbyś iść. Ale robimy to, na co jesteśmy gotowi. Gotowi to nie znaczy, że idealnie przygotowani, o nie! Nikt nie jest przygotowany do życia, gdy się rodzi, a jednak rodzimy się i uczymy się żyć, gdy przychodzi nasza pora. A więc - czy to już? Czy już pora wyjść? Chwila, w której się zdecydujesz, to chwila, w której jesteś gotowy. Już?


Czy jesteś zadowolony z tego, co robisz, z siebie i swojego życia? No, na pewno nie z każdej jednej rzeczy (zdrowy samokrytycyzm to nic złego), ale czy chciałbyś się zamienić z kimś, czy narzekasz na swój los, czy jest Ci źle w miejscu, w którym jesteś, czy marzysz o wyruszeniu w drogę? Jeśli tak, to co możesz zrobić? Jakie decyzje poprowadzą Cię do celu? Czy uciekasz od swojego życia? Czego naprawdę potrzebujesz, aby je kochać? By kochać siebie? A może kochasz siebie, nie narzekasz na swoje życie, ale czegoś Ci trochę brakuje, albo wciąż odsuwasz jakieś marzenie na dalszy plan... Jak by to było, gdybyś je spełnił?


Nie od nas zależy, w jakim miejscu na świecie się urodziliśmy. Spotyka nas wiele spraw, na które nie mieliśmy wpływu, których byśmy sobie nie wybrali. Jesteśmy wrzuceni w świat, który ma mnóstwo ograniczeń, ale też ma mnóstwo możliwości. Obfitość istnienia jest większa, niż jesteśmy w stanie objąć, pomieścić w sobie. To my jesteśmy jej częścią. Zanurzeni w istnieniu. Jeśli odrzucam jego część, odrzucam życie. Jeśli nie pozwalam sobie na złość, smutek lub radość, to nie korzystam ze swojej wewnętrznej wolności. A może pozwalam, by moja złość robiła komuś krzywdę (w tym także mnie samej)? Jeśli nie chcę w sobie, w swoim życiu czegoś zobaczyć, usłyszeć i zrozumieć, to zamykam swój umysł, zamykam siebie - w niewoli własnego lęku. Tu, gdzie jestem, teraz, dzisiaj - czy jestem wolna? Czy wybieram to, w co wierzę? Czy to ja wybieram za siebie? Czy i jak zarządzam swoją wolnością?


Skoro zaprzeczanie zabiera nam wolność, to pierwszym krokiem jest szukanie prawdy. Budowanie samoświadomości, poznawanie siebie.


Jeśli ucieczka oddala nas od celu, to może wystarczy zatrzymać się, uważnie rozejrzeć i wybrać własną drogę.


Gdy brak zasobów sprawia, że nie mamy sił podążać w wybranym kierunku (albo nie mamy nawet sił, by przyjrzeć się gdzie jesteśmy i zdecydować, gdzie chcemy być) - troska o siebie jest tym, czego potrzeba.



Może znasz kogoś, kto tkwi w ograniczeniu, które go niszczy. Niszczy jego relacje, jego potencjał. Zamyka go w klatce przekonania o braku innych możliwości. To prawdopodobnie nie jest miejsce, które dla siebie wybrał i zaplanował. Prawdopodobnie odetchnąłby z ulgą, gdyby wyszedł na otwartą przestrzeń wolności. Ale może nie jest na to gotowy. Może tak długo żył w więzieniu, że nie potrafi się odnaleźć w samodzielności. Może Ty mu pokażesz nadzieję, a może nie jesteś w stanie nic na to poradzić - czy tego chcesz, czy nie. Ale Twoja podróż trwa: Twoja, tylko Twoja własna wolność, w której jest wszystko, co możesz mieć.



___________________________________

To rozwinięcie majowej sentencji z mojego kalendarza. Będzie mi miło, jeśli napiszesz do mnie, czym dla Ciebie są te słowa. W kalendarzu łączę słowo i obraz - fotofrafie koni. Konie często są dla nas symbolem wolności, a ich obecność pomaga nam zanurzyć się w doświadczaniu życia tu i teraz. Na tym opieram się w mojej pracy. No i są dla mnie także inspiracją do pisania. Jeśli chcesz spotkać nasze konie i zobaczyć, jak kontakt z nimi może Cię wesprzeć w Twoim życiu, skontaktuj się ze mną.

Zobacz!
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Odwiedź nas też na
  • Facebook Basic Square
bottom of page